Faworki z mąki jęczmiennej pełnoziarnistej
Faworki, nazwa ta została zapożyczona z języka francuskiego. Faveur, znaczy wąska wstążeczka, tasiemka. Jak donoszą niektóre źródła, faworki przywędrowały do nas z Litwy i Niemiec. Mogą mieć różne kształty począwszy od wstążeczek po różyczki.
W oryginalnym przepisie Lucyny Ćwierczakiewiczowej jest mąka pszenna, ja zmieniłam na jęczmienną i zamiast araku, dodałam kieliszek spirytusu.
Dodatkowo musiałam dosypać 100g mąki, ponieważ ciasto było zbyt luźne, a to pewnie za sprawą mąki pełnoziarnistej i wielkości jajek. Przyznam, że te faktycznie były dość duże. Po połączeniu składników, sami zdecydujcie, czy dosypać mąki czy nie. Część faworków smażyłam na oleju, pozostałe na smalcu gęsim, tak dla porównania. Zdecydowanie lepiej smakowały mi na tym drugim:)
Tyle moich zmian. Reszta jak w przepisie.
Autorka przepisu, daje kilka uwag, o których tak naprawdę wiemy od dawna. Ciasto nie może być za ścisłe i wycięte faworki nie powinny leżeć zrobione, tylko od razu powinno się je smażyć. „Od tego zależy ich dobroć”, napisała.
W przepisie nie ma nic, na temat „walenia wałkiem” ciasta:). Jeśli zrobimy je z mąki pszennej, powalić nie zaszkodzi:)
Ja tego nie robiłam, użyłam mąki pełnoziarnistej i mijałoby się z celem znęcanie się nad ciastem:)
Faworki
450g mąki pszennej, użyłam jęczmiennej pełnoziarnistej,
25g masła,
8 żółtek,
4 całe jajka,
kieliszek araku, / u mnie spirytus /,
1 łyżka śmietany,
50g cukru.
Smalec do smażenia, / u mnie olej i smalec gęsi /.
Przepis z książki: „Jedyne praktyczne przepisy...” Lucyny Ćwierczakiewiczowej, w przeliczeniu na jednostki miar obecnie stosowane.
SMACZNEGO:)